Elżbieta Ficowska, uratowana jako niemowlę:
„To dzięki zorganizowanej przez Ciebie akcji wywieziono mnie z getta na aryjską stronę w drewnianej skrzynce, razem ze srebrną łyżeczką, darowaną mi przez rodziców na szczęście. Kochana Ireno, większość uratowanych dzięki kierowanym przez Ciebie akcjom nie wie, że to właśnie Tobie zawdzięcza swoje życie. Nikt wówczas nie przekazywał takich informacji, bo mogły grozić śmiercią. Ja wiem. Całuję Twoje ręce.”
Michał Głowiński, jeden z ocalonych:
„Określiłem ją kiedyś jako „laicką świętą” i obstawałbym przy tym określeniu. Jeśli przez świętość rozumie się absolutne oddanie sprawie, bohaterstwo i bezinteresowność, (…) to myślę, że pani Irena spełnia wszystkie warunki świętej. Jeśli zdamy sobie sprawę, że podczas wojny ta młoda wówczas kobieta nieustannie ryzykowała życiem, że przekreśliła własną prywatność na rzecz ratowania innych – nie tylko dzieci, ale i dorosłych, którym znajdowała schronienie i pracę – zrozumiemy istotę jej działania. Tu nie chodzi o samą dobroć, ale też sposób, w jaki, korzystając z niej, można służyć ludziom. Myślę o niej tak, jak myśli się o kimś, komu zawdzięcza się życie.”