Uczestnicy imprezy związanej z obchodami Światowego Dnia Serca Czworonożni przyjaciele w Klinice Onkologii  w Szpitalu Uniwersyteckim nr 1 Dogoterapia  na Oddziale Neurologii w Wojewódzkim Szpitalu Dziecięcym Uczniowie podczas zajęć szkolnych o charakterze terapeutycznym.

Artykuły / Referaty

powrót

Działalność pedagogiczna, społeczna i literacka Janusza Korczaka – Alina Poznańska

        Janusz Korczak (  właściwie Henryk Goldszmit, znany też jako: Stary Doktor lub Pandoktor, urodził się w Warszawie w spolonizowanej rodzinie żydowskiej, jako syn adwokata Józefa Goldszmita. Jako datę urodzin podaje się 22 lipca 1878 lub 1879 rok.  Rodzina Goldszmitów wywodziła się z Lubelskiego, zaś Gębickich z Poznańskiego; jeden z pradziadków był szklarzem, inny Maurycy Gębicki lekarzem - podobnie jak dziadek Hersz Goldszmit. Korczak to człowiek wszechstronny -  lekarz, pedagog, pisarz, publicysta, działacz społeczny.
 W latach 1886-1897 (?) uczęszczał do szkoły początkowej Augustyna Szmury przy ulicy Freta, a następnie w 1890 dostał się do ośmioklasowego VII Rządowego Gimnazium Męskiego na warszawskiej Pradze (obecnie VIII Liceum Ogólnokształcące im. Władysława IV). W wieku 15 lat zanotował w swym pamiętniku: ...padłem w szaleństwo, furię czytania. Świat mi znikł sprzed oczu, tylko książka istniała....
Ojciec był adwokatem w Warszawie. Zarówno Krakowskie Przedmieście jak i Miodowa, gdzie zamieszkiwali,  były eleganckimi ulicami w Warszawie. Korczak uczył się jezyków obcych m.in. od służących. Ojciec trafił pierwszy raz do zakładu psychiatrycznego z objawami obłędu w roku 1891. Choroba ojca (przypuszczalnie spowodowana syfilisem) i jego zbyt wystawne życie doprowadziły do kłopotów materialnych. Ojciec umarł 26 kwietnia 1896. Korczak jako uczeń V klasy, kiedy miał 17-18 lat, udzielał korepetycji, by pomóc w utrzymaniu rodziny, a jego matka Cecylia Goldszmit podnajmowała pokoje w mieszkaniu na ulicy Leszno. Maturę zdawał jako dwudziestoletni, młody mężczyzna.
W 1898 rozpoczął studia na Wydziale Lekarskim Uniwersytetu Cesarskiego w Warszawie. Latem 1899 roku przebywał w Szwajcarii, aby bliżej poznać działalność i twórczość pedagogiczną Pestalozziego. Będąc tam, szczególnie interesował się szkołami i szpitalami dziecięcymi oraz bezpłatnymi czytelniami pism dla dzieci i młodzieży. 17 marca 1905 otrzymał dyplom lekarza – po wysłuchaniu pięcioletniego kursu nauk medycznych i złożeniu obowiązującego egzaminu. Brał udział – jako lekarz – w wojnie rosyjsko-japońskiej (1905) i za swą służbę awansował do stopnia majora. Pomiędzy 1903-1912 pracował jako pediatra w Szpitalu dla Dzieci im. Bersonów i Baumanów przy ul. Śliskiej 51 – Siennej 60 (dom przechodni). Korczak jako lekarz miejscowy korzystał ze służbowego mieszkania na terenie szpitala. Pensję stanowiło 200 rubli rocznie – w czterech ratach. Ofiarnie wypełniał swe obowiązki. Nie unikał proletariackich części miasta. Od ubogich pacjentów nie pobierał wynagrodzenia, zaś od zamożnych nie wahał się zażądać wysokich honorariów. Współpracował z Samuelem Goldflamem, z którym podjął szeroką działalność społeczną.
W ciągu roku 1907 podnosił swe kwalifikacje w Berlinie. Słuchał wykładów (za które sam płacił) i odbywał praktykę w klinikach dziecięcych oraz analizował sposoby pracy w specjalistycznych zakładach wychowawczych. W 1911 roku podjął decyzję, że nie założy rodziny. Przychylał się do poglądu o nieposiadaniu tzw. prywatnych dzieci. Wszystkie dzieci, które leczył lub wychowywał, uważał za własne. Jego późniejsza działalność potwierdziła tę postawę. Altruistyczne przekonania nie pozwoliłyby mu również na specjalne traktowanie i wyróżnianie małej grupki ulubionych podopiecznych. Nie uważał tradycyjnej rodziny za najważniejsze i podstawowe ogniwo więzi społecznej.. Z drugiej strony, mógł być uważany – przez samego siebie i innych – za ojca ok. 200 sierot (z domu ,który prowadził) i kolejnych kilkuset, które opuściły sierociniec w ciągu dziesięcioleci jego działalności pedagogicznej.
Twierdził, że miejsce dziecka było w towarzystwie jego rówieśników, a nie w zaciszu domowym. Dążył do tego, by dzieci ścierały swe wczesne przekonania i raczkujące poglądy, podlegały procesowi socjalizacji (poprzez wzajemną akceptację) i przygotowywały się do dorosłego życia, które nie byłoby ani idylliczne, ani zbliżone do "cichego kąta domowego". Starał się zapewnić dzieciom beztroskie (co nie znaczy pozbawione obowiązków) i toczące się prostą i niewyszukaną ścieżką – dzieciństwo. Nie narzucał im żadnych limitów. Traktował je poważnie, mimo dziesiątków lat różnicy wieku i prowadził z nimi otwarte dyskusje, nie aplikował im ciągu poleceń do wykonania. Uważał, że dziecko powinno samo zrozumieć i emocjonalnie przeżyć daną sytuację; doświadczyć jej; samo wyciągnąć wnioski i ewentualnie zapobiec przypuszczalnym skutkom – niż być sucho poinformowane o fakcie (dokonanym lub nie) i o jego następstwach – przez wychowawcę.
Pomiędzy 1914-1918 był młodszym ordynatorem szpitala dywizyjnego na froncie ukraińskim. Następnie został odwołany do pracy lekarskiej w przytułkach dla dzieci ukraińskich pod Kijowem. Pracował – na krótko – dla domu wychowawczego dla chłopców polskich w Kijowie, który prowadziła Maryna Rogowska-Falska. W 1918 Korczak wrócił do Warszawy i czasowo pełnił służbę lekarza w szpitalu epidemicznym w Łodzi i na Kamionku pod Warszawą.
Działalność literacka i radiowa
Korczak w 1898 wziął udział w konkursie na sztukę teatralną, ogłoszonym przez Kurier Warszawski. Wysłał czteroaktowy dramat „Którędy?” i podpisał się: Janasz Korczak.  Lekturze powieści Kraszewskiego „Historii o Janaszu Korczaku i pięknej miecznikównie” i błędowi zecera (Janasz – Janusz) zawdzięczał swój późniejszy pseudonim.
W lutym 1900 pod innym imieniem: Hen-Ryk, zaczął współpracować z tygodnikiem satyrycznym "Kolce" jako współautor zespołowo pisanej sensacyjnej powieści: „Lokaj”. Spełniła się przepowiednia jego nauczyciela z warszawskiego gimnazjum, który orzekł, podczas nakrycia chłopca na potajemnym czytaniu w czasie lekcji, że będzie pisał do nic nie znaczących gazet – 3 grosze za wiersz. Ta wyrocznia częściowo minęła się z prawdą, bo stawka za pojedynczy wiersz, dla początkującego literata, była dużo niższa. Od 1901 roku zaczął pisać felietony. W tym samym roku ukazała się powieść „Dzieci ulicy”, najpierw w odcinkach w Czytelni dla Wszystkich (nr 1-18), a następnie w wydaniu książkowym. Pomiędzy 1903-1905 był felietonistą w czasopiśmie „Głos”, w którym prowadził rubrykę „Na widnokręgach”. W styczniu 1904 na łamach „Głosu” zaczęła ukazywać się powieść w odcinkach „Dziecko salonu”, która przyniosła mu światowy rozgłos. W 1906 powieść ta ukazała się w wydaniu książkowym. Ponadto w 1939 wydał: „Pedagogikę żartobliwą”, „Moje wakacje”, „Gadaninki radiowe Starego Doktora”.
Korczak jest autorem wielu książek dla dzieci: „Król Maciuś Pierwszy”, „Król Maciuś na Wyspie Bezludnej”, „Bankructwo Małego Dżeka”, „Kajtuś Czarodziej”.
Korczak prowadził szeroką działalność popularyzatorską w obronie praw dziecka za pośrednictwem radia. Sekretarzem, a potem współpracownikiem Korczaka był socjalista i późniejszy ceniony pisarz – Igor Newerly. Przedwojenne pedagogiczne audycje doktora zostały zdjęte z anteny po tym, jak słuchacze zaczęli wyrażać niezadowolenie powodowane odmiennością etniczną ich autora. Jednak we wrześniu 1939 był prelegentem w Polskim Radiu.
Henryk Goldszmit od 1896 roku publikował w wielu czasopismach humoreski, artykuły na tematy społeczne, obyczajowe i wychowawcze. Jest także autorem kilkunastu, tłumaczonych na obce języki, popularnych powieści dla i o dzieciach. Pamiętnik z lat okupacji jest szczególnie wartościowym i pisanym prostym językiem – mającym podłoże filozoficzne – dziełem.
W 1937 został odznaczony Złotym Wawrzynem Akademickim Polskiej Akademii Literatury.

Mały Przegląd - pierwsze czasopismo prowdzone przez dzieci
Dziewiątego października 1926 założył „Mały Przegląd” (1926-1939), który redagował przez 4 lata (1926-1930). Po 1930 redakcją kierował Igor Newerly. Redakcja mieściła się w Warszawie przy ulicy Nowolipki 7. Pismo było tygodniowym dodatkiem do czasopisma Nasz Przegląd i było unikalnym periodykiem pisanym przez dzieci i młodzież. Artykuły pisały dzieci, Janusz Korczak, Jarachmiel Wajngarten, listy od dzieci segregował Chaskiel Bajn. Sekretarzem redakcji byli Magdalena Markuze i Emanuel Sztokman, reporterem był Edwin Markuze, od 1926 reporterem sportowym był Kuba Hersztajn. Dzieci, które przesyłały listy były korespondentami lub współpracownikami. Współpracownikami byli Lejzor Czarnobroda, Herszel Kaliszer. Istniały Koła Przyjaźni, Koło Zabaw i Pomocy, Klub Powieściopisarzy, Pracownia Wynalazców związana z wydawnictwem; w konferencjach redakcyjnych brało udział w późniejszym czasie do kilkuset osób.Ostatni numer został wydany 1 września 1939. Pismo działało mimo wzmagającego się antysemityzmu w latach trzydziestych.

Dom Sierot i Nasz Dom
Razem ze Stefanią Wilczyńską założył i prowadził Dom Sierot – dla dzieci żydowskich w Warszawie (pomiędzy 7 października 1912 i 1942). Dom znajdował się przy ulicy Krochmalnej 92, został wybudowany przez Towarzystwo Pomocy dla sierot specjalnie na rzecz jednostki kierowanej przez Korczaka. Korczak mieszkał na Krochmalnej 92 do 1932 roku, kiedy przeniósł się do mieszkania siostry przy ul. Żurawiej 42. 2 października 1940 roku Dom Sierot został przeniesiony do getta na ulicę Chłodną 33. W 1940, w czasie przenoszenia Domu Sierot, jego opiekun – został aresztowany. Uwięziono go na Pawiaku i po kilku miesiącach zwolniono za kaucją. Kolejnym lokum dla Domu była ulica Sienna 16/Śliska 9.
Przed wojną współprowadził wraz z Maryną Falską sierociniec dla dzieci polskich Nasz Dom (1919-1936) mieszczący się na Bielanach przy ulicy Jana Kasprowicza 203, gdzie stosował nowatorskie metody pedagogiczne

Działalność społeczna
W grudniu 1899 został aresztowany za działalność w czytelniach Warszawskiego Towarzystwa Dobroczynności. Był w szesnastoosobowej grupie założycielskiej Ha-Szomer Ha-Cair, powstałej w 1916 w Wiedniu żydowskiej organizacji skautowej.
Do Wolnomularstwa wstąpił najpóźniej w 1925 roku. Inicjowany był w Loży „Gwiazda Morza” Międzynarodowej Federacji „Le Droit Humain” powołanej do tego, aby „pogodzić wszystkich ludzi, których dzielą bariery religii i poszukiwać prawdy przy zachowaniu szacunku dla drugiego człowieka”.
W połowie lat trzydziestych odwiedził Palestynę. Myślał poważnie o opuszczeniu Polski. Jedną z przyczyn była narastająca, wzorem zachodniego sąsiada, segregacja rasowa (m.in. na uczelniach wyższych) oraz nacjonalizm.

Getto Warszawskie
W czasie wojny nosił polski mundur wojskowy i nie aprobował dyskryminacyjnego oznaczania Żydów niebieską lub żółtą Gwiazdą Dawida. Uważał, że było to bezczeszczenie symbolu. Ostatnie trzy miesiące swojego życia (od maja 1942) spędził w Getcie warszawskim, gdzie w wolnych chwilach tworzył pamiętnik (opublikowany w Warszawie w 1958 roku). Pisanie rozpoczął w 1939 roku. Nie notował przez około 2,5 roku, kiedy całą jego energię wyczerpywała opieka nad dziećmi z Domu Sierot. W tym czasie zastanawiał się nad popełnieniem samobójstwa i bardziej humanitarną śmiercią (niż w komorze gazowej) dla paroletnich dzieci i ludzi starszych, umierających z głodu na ulicach getta. Rozważał, czy eutanazja noworodków nie skróciłaby ich powolnej agonii związanej z drastycznym brakiem żywności. Newerly, późniejszy jego biograf, próbował w tym czasie dostarczyć mu fałszywe dokumenty z aryjskiej części miasta, ale Korczak odmówił wyjścia z getta – stary Pandoktor nie zdecydował się opuścić swych podopiecznych, choć międzynarodowa sława dawała mu szansę na przeczekanie wojny w każdym neutralnym kraju Zachodu.
Jego ostatni zapisek w „Dzienniku” datuje się na 5 lub 6 sierpnia 1942 r. i dotyczy roślin, które doktor pielęgnował. Autor zastanawiał się, czy dobrym celem dla niemieckiego wartownika, stojącego koło muru getta, była jego głowa (łysina) w oknie.

Ostatni marsz
Zginął wraz z wychowankami – wywieziony w początkach sierpnia 1942 z getta w wagonie bydlęcym. Dobrowolnie towarzyszył im w drodze na śmierć w komorze gazowej obozu zagłady w Treblince.
Rankiem 5 lub 6 sierpnia 1942 obszar Małego Getta został otoczony przez oddziały SS oraz przez żołnierzy ukraińskich i łotewskich (tzw. askarisów), słynących z brutalności i braku elementarnych ludzkich uczuć. Wg pamiętnika prowadzonego na bieżąco przez Abrahama Lewina wypadki nastąpiły 7 sierpnia. Pochód wyruszył sprzed Resursy Kupieckiej przy ulicy Śliskiej 9. Nie wiadomo dokładnie którą drogą szli na Umschlagplatz, być może przez Karmelicką i Zamenhofa do Stawek, a może od Żelaznej i Smoczej. Korczak prowadził pochód swoich dzieci idąc bez kapelusza, w wysokich butach wojskowych i trzymając dwoje dzieci za rękę. W wymarszu uczestniczyło 192 dzieci i dziesięcioro opiekunów, m.in.: Stefania Wilczyńska. Rekonstrukcja opisu marszu jest częściowa i oparta na szeregu opisów.
„Nie chcę być obrazoburcą ani odbrązawiaczem – ale muszę powiedzieć, jak to wtedy widziałem. Atmosferę przenikał jakiś ogromny bezwład, automatyzm, apatia. Nie było widocznego poruszenia, że to Korczak idzie, nie było salutowania (jak to niektórzy opisują), na pewno nie było interwencji posłańców Judenratu – nikt do Korczaka nie podszedł. Nie było gestów, nie było śpiewu, nie było dumnie podniesionych głów, nie pamiętam, czy niósł ktoś sztandar Domu Sierot, mówią, że tak. Była straszliwa, zmęczona cisza. Korczak wlókł nogę za nogą, jakiś skurczony, mamlał coś od czasu do czasu do siebie (...). Tych paru dorosłych z Domu Sierot, między nimi Stefa (Wilczyńska), szło obok, jak ja, lub za nim, dzieci początkowo czwórkami, potem jak popadło, w pomieszanych szeregach, gęsiego. Któreś z dzieci trzymało Korczaka za połę, może za rękę, szły jak w transie. Odprowadziłem ich aż do bramki Umschlagu ...”


Pedagog
Korczak był zwolennikiem emancypacji dziecka, jego samostanowienia i poszanowania praw. Samorządy wychowanków – małe parlamenty, imitowały świat dorosłych i przygotowywały małych ludzi do życia dorosłego. Podobnie było z innymi instytucjami, które istniały w rzeczywistości, a zostały zminiaturyzowane i zaadaptowane na potrzeby dziecka (np. sądy). "Dziecko kojarzy i rozumuje jak osoba dorosła – nie ma tylko jej bagażu doświadczeń". Pismo publikowane dla i przez dzieci było ich forum, kuźnią talentów i ważnym filarem asymilacji – zwłaszcza dzieci z ortodoksyjnych rodzin żydowskich. Lekarz Korczak opowiadał się za resocjalizacją oraz kompleksową i nowatorską opieką nad dziećmi z tak zwanego marginesu społecznego.

Metoda Korczaka
1. Poznawanie dziecka na wzór obserwacji klinicznej w celu postawienia zarówno ogólnej diagnozy psychiczno-moralnej, jak i codziennego zrozumienia jego czynów , stanów i potrzeb. Dokumentacja tego poznawania. Z jednej strony notatki, dzienniczek wychowawcy, w których on utrwalając własne spostrzeżenia, ocenia i wnioskuje. Z drugiej przeróżne listy, na których dzieci notują swe czynności , życzenia, stosunki: wykazy dyżurów pracy i wyroków sądu koleżeńskiego, wyniki plebiscytów, wykresy statystyczne – wszystko to daje obiektywną wymowę faktów i liczb. Było mu to szczególnie potrzebne w czasie prób i doświadczeń nad wypracowaną metodą . Było to kontrastową reakcja na gołosłowność i brak wszelkich sprawdzianów w sierocińcach i przytułkach tamtych lat. Później kroniką i ststystyką życie Domu Sierot i Naszego Domu zostało przeciążone.
2. Oddziaływanie na dziecko poprzez opinię jego środowiska. Wszystkie czyny dziecka ukazują mu się tutaj nie w subiektywnych sądach wychowawcy, ale w kategoriach uznania lub potępienia rówieśników. Ciśnienie opinii gromady jest tym silniejsze, że wyrażone w sposób bezsporny, jednoznaczny, całą przejrzystością dokumentu.
3. Obydwa kierunki oddziaływania – opinii środowiskowej i wychowawcy – zbiegaja się, skupiają na najgłówniejszym, docelowym działaniu, jakim jest przebudzenie woli do samowychowania, utrwalanie jego nawyków. Realia metody korczakowskiej – powiada Falska – „uczą poznawać twarde prawo życia, że człowiek ponosi konsekwencje postępowania swego i swych czynów…Uczą piąć się mozolnie – szczebel po szczeblu w górę. Dają radość zwycięstwa. Dają przestrogę, że spaść znowu można. I nowa wiarę w  możliwość nowego zwycięstwa.
4. System samorządu.  Najbardziej istotną i charakterystyczną dla samorządu w Korczakowskich domach dziecka instytucją był sąd, Korczakowi chodzilo o stworzenie instytucji zmuszajacej dzieci do refleksji. Aby zastanawiając się samokrytycznie nad sobą , lepiej widziały i rozumiały siebie i rówieśników w poszanowaniu praw zgodnego współżycia. Jednoczesnie chodziło mu również i o to, by wychowawca będąc sekretarzem sądu, miał jeszcze jeden teren ścisłej współpracy i obserwacji, poznawania dzieci i ich spraw. Kodeks Sądu Koleżeńskiego jest w zasadzie niczym innym, jak tylko moralną oceną czynu w najbardziej typowych wykroczeniach.
Pierwsza grupa wyroków obejmuje wypadki, kiedy sąd nie sądzi sprawy. Po prostu oznajmia, że A cofnął skargę, przebaczył. Albo, że nie warto trudzić się rozważaniem tak błahych spraw. Albo sąd nie wie, jak było naprawdę. Wyraża przekonanie, że nic podobnego się nie powtórzy, więc zrzeka się oskarżenia. W następnych grupach wyroków występują  rozmaite akcenty wyrozumiałości i perswazji: sąd w czynie oskarżonego nie tylko nie widzi winy, ale przyznaje mu słuszność.
Dopiero od paragrafu setnego zaczynają się wyroki skazujące: §100 Sąd stwierdza, że A uczynił to, o co jest oskarżony. Sąd nie przebacza. Tylko tyle: nie przebacza. Ale to bardzo nieprzyjemne. W środowisku, gdzie wszystko jest na serio, widne i uczciwe, podobny wyrok ma dla dziecka ten sam sens, tę samą wagę, co dla nas  wyraz potępienia ze strony współpracowników. Dalsze paragrafy, ułożone dla efektu wzrokowego w odstępach równej setki - : § 200, 300, 400… - coraz mocniej akcentują ujemną opinię, bez żadnych sankcji karnych. Sankcje wystepują dopiero na 8 szczeblu – paragraf 800 pozbawia praw obywatelskich, wzywa się rodzinę i wyrok ogłasza w gazetce. : § 900 to już ostatni dzwon na alarm. Z osądzonym jest już tak źle, że nie może pozostać bez opieki. Sąd zwraca się do koleżanek i kolegów, czy chcą pomóc winowajcy w poprawie, kto wierzy w możliwość takiej poprawy – kto się podejmie opieki. : § 1000 – wszystkie środki zawiodły, jest groźny dla otoczenia. Najwyższy wymiar kary – wydalenie. W ćwierćwiekowej historii Domu Sierot podobna ostateczność wydarzyła się parokrotnie, akurat tyle razy, ile trzeba, aby w pamięci wstępujących pokoleń żyła legenda o niemożliwym jakimś, wyrzuconym w końcu ananasie i paragraf 1000 nie był pustym dźwiękiem straszaka.
5. Plebiscyt: odbywał się: nad nowo wstępującym po miesiącu pobytu w zakładzie ; po roku pobytu, przed uzyskaniem stopnia obywatelskiego; kiedy się chciano poprawić, przed rozpoczęciem okresu rehabilitacji i po tym okresie. Plebiscyt odbywał się poprzez system kartek. Kartka z plusem oznaczała: „tak, lubię, szanuję”. Kartka z minusem – „nie cierpię, nie ufam”, zero – „nie wiem, jest mi obojętny”. Dzięki temu systemowi można było zorientować się, w jakim stopniu dziecko przystosowało się do nowych warunków, jak funkcjonuje w grupie. Każdy nowo przybyły po miesiącu pobytu w zakładzie przechodził plebiscyt, po którym przez pierwszy rok był nowicjuszem. Po roku plebiscyt ponawiano, przy czym Rada Samorządowa, przeglądając wykresy jego spraw sądowych, sumę jednostek pracy dla zakładu, postępy w nauce, porównując wyniki pierwszego i ostatniego plebiscytu, przyznawała w końcu któryś z następujących szczebli: towarzysz, mieszkaniec, obojętny mieszkaniec, uciążliwy przybysz. Do każdego miana przywiazane były pewne prawne przywileje i ograniczenia. Wszystkie miana były ruchome, rewidowane na poczatku każdego roku szkolnego. Poza tym raz do roku, w styczniu, „obojętny mieszkaniec” i „uciążliwy przybysz” mógł zwracać się do Rady Samorządowej z wnioskiem o rehabilitację. Musiał znaleźć sobie sposród kolegów opiekuna, który przez cały czas rehabilitacji, a wię przez trzy miesiące, pomagał mu w poprawie. Opiekun prowadził między innymi dzienniczek o jego zachowaniu się w szkole i w zakładzie. Ponieważ obowiązywała jawność wszelkich opinii, dzienniczki te były co dzień odczytywane.
6. System dyżurów. Dzieci utrzymywały w czystości i porządku cały dom, pomagały w kuchni, jadalni, bibliotece, opiekowały się słabszymi w nauce i chorymi, pracowały na potrzeby zakładu w szwalni, introligatorni i stolarni. Dyżury były oceniane w jednostkach pracy (pół godziny pracy dla ogółu – jednostka) i kontrolowane przez wychowawców. Poważniejsze zaniedbania kierowano do Sądu Koleżeńskiego, w wyjątkowych wypadkach z wnioskiem o odebranie dyżuru. Wieczorem dzieci same oceniały sposób pełnienia dyżuru. Gdy po paru miesiącach dyżurów uzbierało się komuś pięćset jednostek pracy, Rada samorządowa przyznawała pocztówkę pamiątkową (kolorowe reprodukcje kwiatów, owoców, z odpowiednią dedykacją oraz podpisem Doktora i pieczątką Rady).

7. Upamiętnianie rzeczy dobrych. Pocztówki Pamiątkowe wydawano nie tylko za pracę, ale i na pamiątkę poprawy, w wyniku dobrego plebiscytu albo na pamiątkę opieki. Jeżeli opiekun wychował kilku nowicjuszy, pomógł kilku w porawie, a ci wychowali następnych, przychodził fotograf i robił zdjęcie na pamiątkę „całej rodzince”.
Ustanowiono Dni Kalendarzowe  na pamiątkę jakiegoś dobrego wydarzenia lub w dowód uznania dla pracy danego zespołu (Dzień Kuchni, Dzień Szwalni).

8. Bójki. W zakładach Korczaka były dozwolone pod warunkiem, że potem trzeba było się wpisać na specjalna listę, aby był wiadomo, kto się z kim bił. Uważano, że nie wstyd się pobić, ale wstyd bić słabszego lub malca.

9. Handel wymienny. Każde dziecko ma prawo mieć własne rzeczy. Może swoją własność darować lub wymienić. Dzieciom wolno było się wymieniać, pod warunkiem, że transakcja ma być odnotowana w zeszycie zwanym Notariatem. Do wiadomości innych, że wymiana była uczciwa.

10. Technika kształcenia własnej woli. Lista Wczesnego Wstawania (kto w ciągu trzech miesięcy zrywał się na dźwięk gongu).

Korczak pozostawił po sobie nieprzemijające wartości. Przejmuje humanizmem. Umacnia odpowiedzialną, czynną postawę wobec wobec życia.


Bibliografia:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Janusz_Korczak
I. Newerly, „Żywe wiązanie”, Czytelnik,Warszawa 1966
J. Korczak, Pamiętnik, Warszawa 1984